^Back To Top
  
  
  

Gawęda o Gałczyńskim

GAWĘDA O ŻYCIU I TWÓRCZOŚCI K. I. GAŁCZYŃSKIEGO

1. Nazywam się Konstanty Ildefons Gałczyński. Urodziłem się 23 stycznia 1905 roku w Warszawie przy ulicy Mazowieckiej 11. Ojciec mój, Konstanty był technikiem kolejowym, a matka – Wanda z domu Łopuszyńska – córką właścicielki znanej warszawskiej restauracji „Wróbel”. Moje pierwsze imię jest cesarskie, drugie – niebiańskie.

2. Ulica mojego dzieciństwa to ulica Towarowa. Jej wspomnienie wciąż wywołuje przyśpieszone bicie serca.

* wiersz „Powrót”

A podobno jest gdzieś ulica
(lecz jak tam dojść? którędy?)
ulica zdradzonego dzieciństwa,
ulica Wielkiej Kolędy.
Na ulicy tej taki znajomy,
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom jak inne domy,
dom, w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie.
Przed bramą ten sam kamień.
Pyta stróż: "Gdzieś pan był tyle lat?"
"Wędrowałem przez głupi świat."
Więc na górę szybko po schodach.
Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.
Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.
I dziadkowie. Wszyscy ci sami.
I brat, co miał okarynę.
Potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
że już wzeszła Gwiazdka na niebie,
że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście,
jak na drzewie przy liściach liście.

3. Miałem brata, Mietka. Był młodszy ode mnie o 11 miesięcy. Kochałem go całym moim sercem. Mieliśmy swoje chłopięce tajemnice. Uwielbialiśmy dalekie wędrówki tylko we dwoje. Mietek był niezwykle muzykalny. Kupiłem mu glinianą okarynę, na której przepięknie grał. Niestety, Mietek zachorował na szkarlatynę i zmarł w wieku czternastu lat.

* wiersz : „Śmierć braciszka”

Leżał w trumnie umarły na szkarlatynę
na gładziutkich sosnowych deskach.
Trumna pewnie w środku była niebieska,
bo miał niebieskie oczy.

Ojciec szedł za pogrzebem w długim surducie
i dzień był strasznie długi;
matka nie krzyczała, tylko szeptała:
„O Boże, to już drugi!

Było cicho, zupełnie cicho.
Może wszystko było zmyślone?
Ale dziadek, siwy jak gołąbek
miał oczy takie czerwone.

A gdy się wszystko skończyło,
doktor krzyknął: „Boże, to już trzecia godzina!
”Skonał braciszek, skonał, skonał, skonał.
Zostało po nim serce z kory i okaryna stłuczona.

4. We wrześniu 1912 r. rozpocząłem naukę w szkole kolejowej. Dwa lata później wybuchła I wojna światowa. Cała nasza rodzina została ewakuowana do Moskwy. Spędziliśmy tu cztery lata. Tu chodziłem do szkoły Giżyckiego. W szkole wykładało wielu wybitnych profesorów. Jednym z nich był Józef Grabowski. To właśnie on zabrał się za moją gruntowna edukację. Podsuwał mi lektury. Tu zaczął się trwający przez całe życie mój podziw dla klasyki rosyjskiej. Profesor i jego żona obudzili we mnie zainteresowania muzyczne.Nauczyłem się grać na skrzypcach. Od tej pory muzyka i skrzypce towarzyszyły mi przez całe życie. W Moskwie postanowiłem, że zostanę poetą.

* wiersz „Evviva la poesia”

I nawet nietoperze,
które wiszą na głowie,
pisałyby komedie –
a cóż dopiero człowiek?

Ty więc, o Muzo moja,
rymem mnie słodkim natchnij –
możem ja tu nie pierwszy,
aleć i nie ostatni!

Umiem i metr wyszukać,
i uśpić rym przy rymie,
puent mam tyle w głowie,
ile jest śniegu w zimie.

A jakie miewam wizje,
koncepcje, problematy!
W ogóle: bardzo dziwne,
że nie jestem bogaty.

5. Do Warszawy wróciliśmy z Moskwy w 1918 roku do tego samego mieszkania przy ulicy Towarowej. Podjąłem przerwaną naukę w gimnazjum matematyczno-przyrodniczym Władysława Giżyckiego na Wierzbnie.Redagowałem szkolne pisemko „Dyscypuł”. Uczyłem się francuskiego i niemieckiego. W gimnazjum zaczęła się moja miłość do języków obcych,których poznałem osiem. Dawałem korepetycje z polskiego. Zbierałem słowniki. Chodziłem na koncerty. Fascynowałem się teatrem.

6. W 1923 r. zdałem maturę i rozpocząłem studia na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale filologii angielskiej. Jednocześnie studiowałem filologię klasyczną. Tuż przed maturą miałem debiut poetycki. Na łamach pisma „Twórczość Młodej Polski” ukazał się mój wiersz „Wiatr w zaułku” podpisany pseudonimem Mieczysław Zenon Trzciński.

* wiersz „Wiatr w zaułku”

Rozkurzawił się, rozszalał,
Piaskiem o bruk chlasnął, trzasnął,
W szyby domów bębnął, chlasnął
I pyłem ulice zalał.

Rozkręcił się, rozpiekielnił,
Jak bies czarny poszedł w tany,
Jak szalony, jak pijany
Walił w ściany, pluł na ściany,

Gwizdnął, pisnął, stuknął, wrzasnął,
Rozhulał się, rozweselił…
Potem w norę wpadł z ziajany
I przycupnął gdzieś, i zasnął.

7. Chodziłem wtedy dumny jak paw, ale nagle zdałem sobie sprawę, że z nazwiskiem Trzciński nikt mnie nie skojarzy. Trzeba więc pomyśleć o prawdziwym debiucie pod własnym nazwiskiem. Los mi sprzyjał. W czasie jednej z premier w Teatrze Polskim spotkałem pisarza i poetę Kornela Makuszyńskiego. Stał się on moim doradcą,, mentorem i przyjacielem w jednej osobie. To dzięki niemu po raz pierwszy w życiu zobaczyłem swoje nazwisko pod własny wierszem w najprawdziwszej, czytanej przez tysiące ludzi gazecie„Rzeczpospolita”. Wiersz nosił tytuł „Szturm”.

* Wiersz „Szturm”

Rozwiniemy sztandary na wietrze,
niech jak orły nam załopocą –
skona dzień, to pójdziemy nocą,
to się zorze nad nami wyzłocą,
krzykiem swym rozedrzemy powietrze.

A teraz jeszcze jasny dzień
ulewą światła jary…
Zabijem w sobie lęki drżeń,
w życie zmienimy złudy śnień…
Do szturmu! Z mocą wiary.

8. Jesienią 1926 roku zostałem powołany do służby wojskowej. Odbywałem ją do połowy roku 1928.Rok 1929 był dla mnie niezwykły. W Klubie Artystycznym odbył się mój indywidualny wieczór autorski. Na koncie miałem kilkanaście wierszy lirycznych i satyrycznych, opowiadania, poemat „Porfirion Osiełek”. Współpracowałem z tygodnikiem „Cyrulik Warszawski”, gdzie zamieszczałem swoje felietony podpisane pseudonimem Karakuliambro. Należałem do grupy poetyckiej „Kwadryga”. Pracowałem jako urzędnik w Polskim Towarzystwie Emigracyjnym.

* wiersz „Piosenka o trzech wesołych aniołach"

Raz było trzech aniołów,
jak trzy wyborne liry,
imiona ut sequuntur:
Piotr, Paweł i Zefiryn.
śliczni to byli chłopcy,
jeden w drugiego gładszy,
łaskawym na nich okiem
Pan Bóg zza pieca patrzył.
No, w raju, jak to w raju,
zielono, i wesoło,
obiady, gadu-gadu,
wieczerze i tak w koło.
Od sromu jak od gromu
cierpiały aniołówny…
Ha, było trzech aniołów,
lecz siedem grzechów głównych.

9. Trzeciego maja 1929 r. poznałem swoją przyszłą żonę Natalię Awałow. Przedstawił mi ją poeta Lucjan Szenwald w kawiarni Ziemiańska. Miała taką mała twarz i takie duże oczy. A białka jak z emalii. Oczarowała mnie.Zakochałem się w niej w jednej chwili, kiedy na moją prośbę wstała, a właściwie stanęła wyprostowana jak żołnierz. Dlatego po latach nazywałem ją Żołnierzykiem, Rycerzykiem. Nasz ślub odbył się 1 czerwca 1930 r., a w podróż poślubną udaliśmy się do wesołego miasteczka.

* wiersz „Ballada ślubna"

A gdyby nie ten wianek i welon ten, i mirt,
i księżyc twojej twarzy mały, zawstydzony,
mógłbym przecie pomyśleć, żem jest narzeczony,
a tyś jest narzeczona i że to jeszcze flirt.

A może rzeczywiście wszystko się nam przyśniło:
stangret, kareta, wieczór, mój frak i twój tren,
i nasze życie twarde i słodkie jak sen.
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.

10. W Wilnie, dokąd przenieśliśmy się z żoną – 26 kwietnia 1936 r. przychodzi na świat moja córeczka Kira.

*wiersz „Wielkanoc mojej córki"

Dzwony i hiacynty,
pisanek wzór święty,
cały świat w blaskach i szumie;

Przyleciały ptaki,
udały się babki –
ale cóż z tego ona rozumie?

Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.

Dzwony za daleko,
hiacynty za wysoko,
babki jeszcze jej nie wolno jadać;

o ptaku na drzewie,
o ziemi, o niebie
mogę tylko jej, jak umiem, opowiadać…

Kira, moja mała córeczka,
Kira, moja smagła córeczka.

11. Potem była wojna, powołanie do wojska, kampania wrześniowa. 17 września 1939 r. dostałem się do niewoli. W przeddzień napisałem „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”

* wiersz „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.

(A lato było piękne tego roku.)

I tak śpiewali: - Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.

(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.)

W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.

12. Przyszły lata niewoli w obozie jenieckim w Altengrabow, ogromna tęsknota za najbliższymi. W 1942 r. napisałem list do żony. Udało mi się go wysłać.

*wiersz „List jeńca"

Kochanie moje, kochanie,
dobranoc, już jesteś senna –
i widzę twój cień na ścianie,
i noc jest taka wiosenna!

Jedyna moja na świecie,
jakże wysławię twe imię?
Ty jesteś mi wodą w lecie-
rękawicą w zimie;

Tyś szczęście moje wiosenne,
zimowe, latowe, jesienne –
lecz powiedz mi na dobranoc,
wyszeptaj przez usta senne:

za cóż to taka zapłata,
ten raj przy Tobie tak błogi?...
Ty jesteś światłem świata
i pieśnią mojej drogi.

13. Wojna się skończyła. Po siedmiu latach wróciłem do domu zahaczając po drodze o Paryż, Brukselę, Rzym. Przyjechałem do Krakowa, dokąd po powstaniu warszawskim przeniosła się moja żona z córką. Pamiętam jak dziś:zapukałem do drzwi. Otworzyła mi wychudzona, sześcioletnia może dziewczynka. Miała wystrzyżone na jeża włosy. Zapytałem: Ale Ty nie jesteś Kijek? – Ależ tak, to była ona, moja córeczka. Kijek – tak ją z żoną nazywaliśmy.W Krakowie zaczyna się mój najlepszy okres twórczy. Dużo piszę, dużo drukuję. Współpracuję ze „Szpilkami”, „Tygodnikiem Powszechnym”,„Odrodzeniem”. Powołuję do życia kabaret „Siedem kotów” i Najmniejszy Teatrzyk Świata „Zielona Gęś”. Powstają „Listy z fiołkiem” i „Zaczarowana dorożka”.

* wiersz „Zaczarowana dorożka"

Zapytajcie Artura,
daję słowo: nie kłamię,
ale było jak ulał
sześć słów w tym telegramie:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.

Cóż, według Ben Alego,
czarnomistrza Krakowa,
„to nie jest nic takiego
dorożkę zaczarować,

dosyć fiakrowi w oczy
błysnąć specjalną broszką
i jużeś zauroczył
dorożkarza z dorożką

ale koń – nie.”Więc dzwonię:
–Serwus, to pan Ben Ali?
Czy to możliwe z koniem?
–Nie, pana nabujali.

Zadrżałem. Druga w nocy.
Pocztylion stał jak pika.
I urosły mi włosy
do samego świecznika:
ZACZAROWANA DOROŻKA?
ZACZAROWANY DOROŻKARZ?
ZACZAROWANY KOŃ?

14. Ach! „Jak się te lata mylą”. „Splątało się, zmierzchło. I człowiek nie wie,czy ma lat pięćdziesiąt czy dziewięć”. A jeszcze tyle byłoby do pisania…

* wiersz „Jeszcze tyle…"

Jeszcze tyle byłoby do pisania,
nie wystarczą tu żadne słowa:
o wiewiórkach, o bocianach,
o łąkach sfałdowanych jak suknia balowa,
o białych motylach jak listy latające,
o zieleniach śmiesznych pod świerkami,
o tych sztukach, które robi słońce,
gdy się zacznie bawić kolorami.

15.Jeszcze na chwilę powrócę na moje ukochane Mazury, do leśniczówki Pranie, nad jezioro Nidzkie, gdzie powstała „Kronika olsztyńska” i „Pieśni”. Tu odpoczywam, tu łapię wiatr w żagle, tu czekają mnie nowe poetyckie wyzwania.

* piosenka „Jutro popłyniemy daleko"

Jutro popłyniemy daleko,
jeszcze dalej niż te obłoki,
pokłonimy się nowym brzegom,
odkryjemy nowe zatoki;

nowe ryby znajdziemy w jeziorach,
nowe gwiazdy złowimy w niebie,
popłyniemy daleko, daleko,
jak najdalej, jak najdalej przed siebie.

Starym borom nowe damy imię,
nowe ptaki znajdziemy i wody,
posłuchamy, jak bije olbrzymie,
zielone serce przyrody.

Gałczyński jakiego nie znamy

Poeta nigdy nie rozstawał się z młynkiem do kawy kupionym w Krakowie po wojnie.
• Kawę pijał najchętniej z wanilią.
• 11 marca to dzień imienin poety.
• Interesował się magią i wróżbami.
• Był lunatykiem.
• Po ojcu odziedziczył nadwrażliwość i niezrównoważenie charakteru.
• Często popadał w depresję.
• W jednej z gablot Muzeum w Praniu umieszczono numer obozowy 5700 ze stalagu Altengrabow koło Magdeburga, a także list do żony wraz z wierszem.
• W lipcu 1998 r. skradziono z Muzeum w Praniu porcelanową figurkę zielonej gęsi, od której wzięła się nazwa Najmniejszego Teatrzyku Świata.
• Zieloną gęś podarował Gałczyńskiemu rzeźbiarz Alfons Karny, właściwie to gęś była biała. Poeta i rzeźbiarz przemalowali ją z białej na zieloną.
• Poeta wstawał do pracy wcześnie. Pisał przez kilka godzin.
• Gałczyński wystąpił na Światowym Kongresie Pokoju w Warszawie 1950 r. Recytował tam „Przez świat idące wołanie”, gdzie zebrał międzynarodowe owacje.
• Wiosną 1953 roku córka Gałczyńskiego Kira zdawała maturę. Pisała pracę o Kochanowskim, za którą otrzymała wyróżnienie, z czego ojciec był bardzo dumny.
• Był poliglotą. Znał francuski, angielski, niemiecki, rosyjski, hiszpański, łacinę, grekę, włoski.
• „Był człowiekiem niezwykle muzykalnym, stąd owa łatwość uczenia się języków obcych”. (Kira Gałczyńska)
• Kot, Kocio, Kostek, Konstanty, Gała, Mieczysław Zenon Trzciński - tak zwracali się do niego domownicy i przyjaciele, tak podpisywał swoje utwory.
• Jako student nosił długą do ziemi pelerynę, z którą się nie rozstawał nawet w upalne dni. Przeszła ona do legendy jego młodości. „Dodawała czegoś niepowtarzalnego i jego wierszom i jemu samemu, wyróżniała go od pierwszego spojrzenia”. (Kira Gałczyńska)
• „Konstanty Ildefons miewał niezwykłe sny - wyraziste, kolorowe, pełne akcji”. (Kira Gałczyńska)
• „Szczególnie niezwykła była jego skromność w życiu osobistym, w pracy”. (Marcin Eile)
• Przychodził do redakcji, przynosił swoje teksty napisane wiecznym „piórem, zawsze zielonym atramentem”. (Marcin Eile)
• Konstanty przez całe życie pisał zwykłą, drewnianą obsadką ze stalówką maczaną w kałamarzu”. (Marcin Eile)
• Gałczyński nigdy nie nazywał tych swoich utworów, które przynosił, inaczej jak kawałkami. Obojętnie, co to było: wiersz, poemat, wszystko to były kawałki. Przyniosłem ci kawałek - mówił. (Marcin Eile)
• „Bach w życiu Konstantego znaczył bardzo dużo. Słuchał jego muzyki, czytał o nim wszystko, co wówczas było dostępne, rozmawiał ze znawcami”. (Kira Gałczyńska)
• „Stale obecny, widziany w swoich wierszach, rysował niezliczone autoportrety. Tworząc wizerunki innych - Bacha, Wita Stwosza, Beethovena - ledwie utrzymał się poza ich rysami. Były to zawsze rysy mistrza. Cechy mistrzostwa ujawniał niby sekrety, wywiedzione z własnej praktyki poezjotwórczej”. (prof. Andrzej Gronczewski)
• „Muzyka nie pozwoliła mu zginąć, muzyka była jego tajemną przewodniczką. Poprzez muzykę staje się bardziej zrozumiały, muzyka go najlepiej tłumaczy”. (Karl Dedecius)
• „Nierzadko odważam słowa nie tylko na wadze dziesiętnej, ale również i aptekarskiej...”. (K. I. Gałczyński)
• Pisał tylko zielonym atramentem.
• Miał młodszego o 11 miesięcy brata (Mieczysław Zenon), który zmarł na szkarlatynę w wieku 14 lat. Był do niego bardzo przywiązany.
• Pisał teksty piosenek Hance Ordonównie i teksty satyryczne Irenie Kwiatkowskiej.

Opracowała Halina Wakuluk, nauczyciel bibliotekarz Szkoła Podstawowa nr 28 Białystok.

Gałczyński i fraszki

- Tutaj się kończy pieśń pierwsza
I nie zaczyna się wtóra. (Pinokio)

- Lubiła cię hołota,
więc zostań z hołotą. (Na dziwny a niespodziewany odjazd poety)

- Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
albowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna. (Serwus, madonna)

- Koń by też pisał wiersze,
gdyby mu dać sto złotych. (Evviva la poesia)

- „Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała…”
I właśnie przez ten świerzop neurastenia cała… (Ofiara świerzopa)

- Idzie jesień i zima.
Ale świerzopa ni ma. (Ofiara świerzopa)

- Od idioty do idioty
idzie sobie, panie złoty
papier. (Grussen dus Polen)

- Ten świat jest borem,
rąbałeś bór toporem,
toś się i zaciął. (Muzie nóżki całuję)

- Życie to życie, nie przelewki. (Bal u Salomona)

- Szopenowe śniąc akordy
najchętniej biorą się za mordy. (La danse des Polonais)

- Ach, drugi taki kraj ukażcie…
ja bym tam wszystkich zamknął… w baszcie… (La danse des Polonais)

- Skończyłem wykład. Tak się tańczy
ten polski taniec obłąkańczy. (La danse des Polonais)

- Bo bezrobocie to jest nieszczęście,
a praca w filmie – czysty raj. (Bal u Salomona)

- Człowiek się wstydzi, człowiek się wstydzi.
Nie jestem przecie święty Idzi… (Bal u Salomona)

- Tylko się durnie śpieszą –
ileż dostojniej chodzić pieszo. (Miła moja)

- Czasem o byle cień
Człowiek ma żal do człowieka,
A życie jak osioł ucieka. (Teatrzyk Zielona Gęś)

- Cóż, człowiek fruwa tak, jak może,
Obywatelu Redaktorze. (List z fiołkiem)

- Najlepsze te małe kina,
Gdzie wszystko się zapomina. (Małe kina)

- Wszystko krzywe. Wszystko nie takie.
Na ziemi znaki. Na niebie znaki. (Śmierć inteligenta)

- Bo jak historia stara,
wszystko zaczyna para. (Piosenki z historii świata)

- Różne takie reformy
drażnią nas w naszych czasach,
lecz w końcu wszystko do normy
jak najcudowniej wraca. (Piosenki z historii świata)

- Więc grunt to mieć dobre chęci,
nie bądźmy tacy zacięci,
a świat się w kółko kręci
jak gdyby nigdy nic. (Piosenki z historii świata)

- Śliczny jest świat,
gdy brata kocha brat. (Piosenki z historii świata)

- Bo przecie grunt, gdy komin dymi,
i kiedy chleb jest i optymizm. (Piosenki z historii świata)

- To bardzo polska jest choroba
tak boczyć się i psioczyć,
wam się nic nigdy nie podoba,
a świat jest tak uroczy. (Piosenki z historii świata)

- Proporcje to potęga.
Kto chce być listkiem,
niech pnia sięga. (Śmierć Andersena)

- Dziwią się nawet ptaki,
że człowiek lekki taki. (Szafirowa wiatrówka)

- Jest patos wielkich uczuć, patos szczerozłoty;
i jest patos blagierski: środek na wymioty. (Patos kabotyna)

- Gdy wieje wiatr historii,
ludziom jak pięknym ptakom
rosną skrzydła, natomiast
trzęsą się portki pętakom. (Ballada o trzęsących się portkach)

- Widząc, co się święci,
z kościołów uciekli święci. (Koniec świata)

- Nam coraz gorzej!
A my nie chcemy umierać,
ale się pięknie ubierać. (Koniec świata)

- Niech pan tylko w siebie wierzy!
Muzyka i wino wszystko rozszerzy. (Bal u Salomona)

- Niestety, proszę panów,
Nie mam więcej sloganów. (Teatrzyk Zielona Gęś)

- Włosy stają na głowie.
Straszne rzeczy, panowie. (Teatrzyk Zielona Gęś)

- Dobra kawa nie jest zła,
Czarna kawa czar jakiś ma. (Orfeusz w piekle)

Opracowała Halina Wakuluk, nauczyciel bibliotekarz Szkoła Podstawowa nr 28 Białystok

Z Patronem pod sztandarem

30 września 1995r. to dzień niezwykły w życiu całej społeczności Szkoły Podstawowej nr 28 w Białymstoku. Spełniły się wieloletnie starania dyrekcji szkoły oraz całego grona pedagogicznego o posiadanie swojego patrona.

W trzydziestą rocznicę istnienia nadano placówce imię Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Komitet Rodzicielski ufundował sztandar, a wojewoda przyznał szkole zbiorową odznakę "Zasłużony Białostocczyznie".

 

Najważniejszym gościem była oczywiście córka poety - Pani Kira Gałczyńska. Na uroczystość przybyli też: wojewoda Andrzej Gajewski, wiceprezydent Białegostoku Ryszard Tur, duchowni, przedstawiciele miejskich władz oświatowych, Związku Nauczycielstwa Polskiego, wielu absolwentów, którzy rozpoczynali naukę w naszej szkole jako pierwsi - w roku 1965, dyrekcja Szkoły Podstawowej z Grajewa, emerytowani nauczyciele, rodzice i uczniowie.

 Uroczystość odbyła się zgodnie z ceremoniałem szkolnym. W sali gimnastycznej grała orkiestra Zespołu Szkół Energetycznych. Obok stanęły przybyłe poczty sztandarowe. Okolicznościowe dekoracje i naręcza czerwonych pelargonii podkreślały nastrój i dostojność chwili. Córka poety - Pani Kira Gałczyńka wbiła pierwszy symboliczny gwóźdź w drzewce nowego Sztandaru. Przedstawiciele rodziców przekazali go na ręce pani Dyrektor Marii Małachowskiej. Poświęcony sztandar przejęła następnie młodzież, która przyrzekła strzec go i dbać o honor i dobre imię swojej szkoły.

 Pani Kira Gałczyńska odsłoniła tablicę upamiętniającą fakt nadania szkole imienia.

Piękny nastrojowy program artystyczny przygotowała na tę okazję młodzież pod kierunkiem pani Elżbiety Koniczek i pani Jolanty Gwiazdowskiej. Ciepłe, wzruszające spotkanie Pani Kiry z uczniami naszej szkoły, autografy i wspólne zdjęcia zakończyły podniosłą uroczystość i na zawsze ją zapisały w naszej pamięci i sercach.


Od tej chwili dzień 30 września - to Święto Patrona naszej szkoły, Święto Szkoły. Obchodzimy je każdego roku bardzo uroczyście. Utrzymujemy też kontakt listowny i telefoniczny z córką poety.

Halina Wakuluk
nauczyciel bibliotekarz

Inni o Gałczyńskim

Sądzę, że jest on nadal i wciąż otwartą szansą współczesnej poezji polskiej,
poezji w ogóle.

Kazimierz Wyka

Wszystko dla Gałczyńskigo poety może być zmyśleniem, dziwactwem, błędem:
uczucia jedne są prawdziwe.
Źródło poezji Gałczyńskiego bije w sercu poety.

Jan Błoński

Gałczyński jest wirtuozem niczym Horowitz, jego
polszczyzna jest upajająca - i to na wszystkie sposoby - jak szampan,
jak staropolskie miody. Ma na zawołanie - na łobuzerskie gwizdnięcie
raczej - cały świat krasnoludków, dziwotworów, wróżek
i diablików czy prawdziwych, poważnych diabłów - to inna sprawa. Jest w
tej jego imaginacji jakaś polskość rasowa, która powinna mnie
szczególnie ująć.
W Gałczyńskim wszystko wydaje się jakimś kuglarstwem.

Kazimierz Wierzyński

Wznowił swą twórczość w kraju po wojnie i
ciężkich doświadczeniach stalagu. Odnalazł swoją młoda sławę, pisał
wiele, celował w społecznych i obyczajowych satyrach, które dzisiaj już
nabierają wymowy utworów klasycznych.

Artur Międzyrzecki

Kiedy w 1949 roku pisałem o Witkacym,
dostrzegałem kontynuację jego teatru w Zielonej Gęsi Gałczyńskiego.
Myślę, że mógłbym podtrzymać jego tezę także dzisiaj.

Konstanty Puzyna

Legenda Gałczyńskiego istotnie jest ostatnią w
naszych czasach legendą personalną (zarówno osobowości, jak i
twórczości) pełniącą podstawowy warunek szerokiego społecznego zasięgu.
Była ona bowiem formowana, rozpowszechniana i przyjmowana
W kręgu odbiorców literatury znacznie wykraczających poza
środowisko literackie
i krytyczne.

Andrzej Z. Makowiecki

Gałczyński należał do najpracowitszych
poetów swego pokolenia.
W ciągu siedmiu lat od powrotu do kraju Gałczyński napisał paręset
wierszy, kilka poematów, sporą opowieść, dwie komedie, nie licząc
mnóstwa drobnych utworów typu Zielona Gęś, felietonów i przekładu dwóch
sztuk Szekspira. W tym czasie miał też paręset występów publicznych.

Andrzej Stawar

Gałczyński potrafił leczyć poprzez, skromne w
"wielkich" czasach, przypominanie "małych radości". Ściągał poetów
z postumentów i wprowadzał ich z powrotem
pomiędzy lud.

Karl Dedecius

Jego humor sąsiadował z rozpaczą. Śmiechem
zwalczał strach. Cyrkowym wrzaskiem zagłuszał samotność. Nie był Aniołem
Apokalipsy. Czuł się raczej małym diabełkiem na posyłki w piekle
historii.

Helena Zaworska

Mieniący się wszystkimi kolorami tęczy ptak
Gałczyńskiego wzbija się w powietrze nie tylko dlatego, żeby było
ładnie, ale i dlatego, żeby było dobrze.

Stanisław Piasecki

Zawsze zjawiał się niespodziewanie i sprawiał
wrażenie, jakby przyszedł z innego świata. I chyba istotnie tak było.
Robił krok ze swojego poetyckiego świata w rzeczywistość,
a potem znikał nie wiadomo gdzie, zupełnie jak ten Chłopiec z deszczu.
Wszystko, za czym tak gonimy, te jakieś dobra doczesne, przyjemności i
rozrywki, zupełnie go nie interesowało. On żył w specyficznym świecie
swojej poezji. Życie miał właściwie bardzo ciężkie.

Ludwik Jerzy Kern

Skorzystam z okazji i powiem, że Gałczyński to jest jedyny poeta polski, który zasługuje na Nobla. Miał dar od Boga.

Franciszek Starowieyski

Nie miał w sobie nic z pozy wielkiego poety.
Był bezpretensjonalny. Cechowała go prostota pełna wdzięku i swoboda
współżycia. Darzyliśmy się dużą sympatią.

Janina Ipohorska

Konstanty potrzebował depresji i uniesienia, jak potrzebował mistyfikacji, kalamburu
i włosów Izoldy. Dwoił i troił rzeczywistość.

Zygmunt Mycielski

wybrała: Halina Wakuluk

 

Najpiękniesze wiersze K.I. Gałczyńskiego


Zaczarowana Dorożka
;
Allegro
Zapytajcie Artura,
daję słowo:nie kłamię,
ale było jak ulał
sześć słów w tym telegramie:
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANY KOŃ.



Cóż, według Ben Alego,
czarnomistrza Krakowa,
"to nie jest nic takiego
dorożkę zaczarować,

dosyć fiakrowi w oczy
błysnąć specjalną broszką
i jużeś zauroczył
dorożkarza z dorożką,

ale koń - nie". Więc dzwonię:
- Serwus, to pan Ben Ali?
Czy to możliwe z koniem?
- Nie, pana nabujali.

Zadrżałem. Druga w nocy.
Pocztylion stał jak pika.
I urosły mi włosy
do samego świecznika:

ZACZAROWANA DOROŻKA?
ZACZAROWANY DOROŻKARZ?
ZACZAROWANY KOŃ?

Niedobrze. Serce. Głowa.
W dodatku przez firankę:

srebrne dachy Krakowa,
jak "secundum Joannem:,
niżej gwiazdy i liście
takie duże i małe.

A może rzeczywiście
zgodziłem, zapomniałem?

Może chciałem za miasto?
Człowiek pragnie podróży.
Dryndziarz czekał i zasnął,
sen mu wąsy wydłużył
i go zaczarowali
wiatr i noc, i Ben Ali?
ZACZAROWANY DOROŻKARZ
ZACZAROWANA DOROŻKA
ZACZAROWANY KOŃ.
 


List do czytelników "Zielonych Gęsi"

Najukochańsi w "Przekroju",
na babci mej sztuczną nogę!
mam urlop. Mógłbym odpocząć.
Nie mogę.



Więc piszę te słowa do Was
piszę chodząc po lesie -
bom serce zostawił w "Przekroju",
bo serce do Was rwie się,

a rwąc się w strzępy od niepokoju,
śle Wam proroctwo natchnione:
JUŻ SIĘ ZBLIŻAJĄ DO "PRZEKROJU"
NOWE GĘSI ZIELONE.

 


 Pieśni

Wybaczcie mi, ludzie,jeśli
w tych pieśniach dałem tak mało,
że nie takie niosę pieśni,
jakie by nieść należało;
że tyle tu tych piękności,
ptaków, różnych pobrzękadeł,
złocistości, srebrzystości,
księżyców, Bachów i świateł.
Cóż, kocham światło. Promieniem,
Jak umiem, wiersze obdzielam.
O, gdybym mógł, tobym zmienił
cały świat w jeden kandelabr.

Myślę, że po to są wiersze,
ich ruch ku sercu człowieka,
by szerzej szła, coraz szerzej
przez kontynenty jutrzenka,

światłami po wszystkich placach,
światłami w każdej ulicy,
ta Eos różanopalca
z dumną twarzą robotnicy.

Jesteśmy w pół drogi. Droga
pędzi z nami bez wytchnienia.
Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia
 


Prośba o wyspy szczęśliwe

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
 


O mej poezji

Moja poezja to jest noc księżycowa,
wielkie uspokojenie;
kiedy poziomki słodsze są w parowach
i słodsze cienie.

Gdy nie ma przy mnie kobiet ani dziewczyn,
gdy się uśpiło
wszystko i świerszczyk w szparze cegły trzeszczy,
że bardzo miło.

Moja poezja to są proste dziwy,
to kraj, gdzie w lecie
stary kot usnął pod lufcikiem krzywym
na parapecie.


 


Pieśń o żołnierzach z Westerplatte

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.

(A lato było piękne tego roku)

I tak śpiewali: - Ach, to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany,

(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety.)

W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte

I ci, co dobry mają wzrok
i słuch, słyszeli pono,
jak dudnił w chmurach równy krok
Morskiego Batalionu

I śpiew słyszano taki: -By
słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.

Lecz gdy wiatr zimny będzie dął
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte
 
[Pyłem Księżycowym...]

Pyłem księżycowym być na twoich stopach,
wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku,
papierosem w ustach, ścieżką pośród chabrów,
ławką gdzie spoczywasz, książką, którą czytasz.

Przeszyć cię jak nitka, otoczyć jak przestwór,
być porami roku dla twych drogich oczu
i ogniem w kominku, i dachem, co chroni
przed deszczem
 


Kronika olsztyńska

Jutro popłyniemy daleko,
jeszcze dalej niż te obłoki,
pokłonimy się nowym brzegom,
odkryjemy nowe zatoki;


nowe ryby znajdziemy w jeziorach,
nowe gwiazdy złowimy w niebie,
popłyniemy daleko, daleko,
jak najdalej, jak najdalej przed siebie.

Starym borom nowe damy imię,
nowe ptaki znajdziemy i wody,
posłuchamy jak bije olbrzymie,
zielone serce przyrody.
 


Spotkanie z matką

Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach,
i pierwszy deszcz.

Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne

♦ 
Noc

Dopala się nafta w lampce.
Lamentuje nad uchem komar.
Może to ty, matko, na niebie
jesteś tymi gwiazdami kilkoma?

Albo na jeziorze żaglem białym?
Albo falą w brzegi pochyłe?
Może twoje dłonie posypały
mój manuskrypt gwiaźdźistym pyłem?

A możeś jest południowa godzina, mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?
Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach -
od włosów. Czy to nie twoja?

Złote myśli i powiedzenia

Ileż to lat, ileż to lat trzeba chodzić
po dniach, po nocach, po schodach, po piętrach,
ażeby znaleźć jakieś jedno zdanie,
które do serca komuś wejdzie i zostanie.
 ◊
Kwiaty są, by je zrywać, a cienie, by je gonić.
 ◊
Ile razem dróg przebytych?
Ile ścieżek przedeptanych?
◊ 
Oto jest nasz dzień codzienny,
nasze małe budowanie.
◊ 
Słońce wschodzi i zachodzi.
◊ 
Jesteśmy cząstką w zespole.
 ◊
Nie jesteśmy, by spożywać urok świata.
◊ 
Dni i noce z nami biegną.
 ◊
Cząstka pracy wykonana.
◊ 
Wybaczcie mi, ludzie, jeśli
w tych pieśniach dałem tak mało.
 ◊
Jesteśmy w pół drogi.
◊ 
Droga pędzi z nami bez wytchnienia.
◊ 
Chciałbym i mój ślad na drogach
ocalić od zapomnienia.
◊ 
Niechaj tam inni księgi piszą.
◊ 
Ja ksiąg pisać nie umiem.
 ◊
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź
 ◊
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.
 ◊
Świat jak pokój dziecinny pełen był wtedy zabawek.
 ◊
Nie będziemy oceanów owijać w bawełnę.
 ◊
Ile listów, ile rozstań,
ciężkich godzin w miastach wielu?
 ◊
Muzyka to jest nasz festyn.
 ◊
Na peryferii zdarzeń
ważyły się wtedy miraże.
 ◊
Statystyka, proszę pana, jest jak księżyc, to nudzi,
proszę pana i łudzi.
◊ 
Wszystko, panie, to wiatr i piasek.
◊ 
Lepiej być świnią w maju niż w wieczności,
proszę pana, słońcem.
◊ 
I rozsypałem się jak bałwan
śniegowy w sto tysięcy płatków.
 ◊
Moja poezja to są proste dziwy.
◊ 
O, zielony Konstanty, o srebrna Natalio!
◊ 
Splątało się , zmierzchło.
 ◊
...piszę testament przy świecach.
 ◊
Polska jesień nadchodzi, pogodna i nagrzana,
i złocista jak uśmiech dziecka...
◊ 
Ty jesteś mi wodą w lecie
i rękawicą w zimie.
◊ 
Już cię nikt tak jak ja kochać nie będzie.
◊ 
Chwieją się fundamenty światów.
◊ 
Pyłem księżycowym być na twoich stopach.

We śnie jesteś moja i pierwsza.

... i nic nie zostanie tu po mnie,
jeno ten cichy żal.

Morze to teatr z wody...

Więc odjeżdżam, oszuście, słodki szarlatanie.
 ◊
Więc widząc, co się święci,
z kościołów uciekli święci.
 ◊
Nie ma świętych, gdy potrzeba.

Ładnie! Ginie wszechświat wszystek,
a tutaj, panie, rozpusta.

Kosmiczna zaczęła się chryja.

A wszystko składnie i ładnie
w porządku, rzędem, gromadnie.

Szarlatanów nikt nie kocha.
Zawsze sami.

Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie.
 ◊
Niepoważny stosunek do życia
figla ci w końcu wypłatał:
mój ty Niprzypiął niprzyłatał!

Nie pomogły zastrzyki,
recenzje i pomniki.

Wolno dojrzewa człowiek.

Kiedyś nadejdzie jesień. Świat nam się mniejszy ukaże.

Moja poezja to jest noc księżycowa,
wielkie uspokojenie.

Trudno: jak się komu nie wiedzie, to się nie wiedzie.

Godziny kwaśne jak aspiryna...

Nie trunek na frasunek dobry, lecz kominek.

Siedzieć w domu to znaczy siedzieć przy kominku.

Jak się te lata mylą.

Ja jestem noc czerwcowa.

... a rzeka to znaczy uspokojenie...

Ziemia i niebo przemijają,
chwieją się fundamenty światów.

Noc jest wieczna.

O nocy słodka , nocy letnia...

... cóż, człowiek pisze tak, jak może.

... sam nie rozumiem, skąd to mi się bierze.

... cóż, człowiek kocha tak, jak może.

... jak blisko od poezji do krawiectwa.

Publiczność zasię jest tym drogowskazem,
czego nie mogą pojąć różni durnie.

W modzie wyraża się obłęd epoki.

Kawa to podstawa inspiracji.

O, kiedy wiersze staną się monetą,
cóż to za rozkosz być wtedy poetą!"

Jestem dziś taki sentymentalny,
że mógłbym sprzedawać łzy.

Zamieć, zamieć na bożym świecie.

Proporcje - to potęga.

Kto chce być listkiem, niech pnia sięga.

Sztuka to wspólna praca.

A każdy z nas ma jeszcze drogę daleką.
Do nowego człowieka w sobie drogi dalekie.
 ◊
A dzisiaj jest Wielkanoc. Dzwon rozmawia z dzwonem.
 ◊
W starych szufladach są stare listy,
a w książkach zasuszone kwiaty.
 ◊
Dobrze jest nad jeziorem
nawet porą deszczową.
 ◊
Zasypiamy
przytuleni do siebie.
 ◊
Ze wszystkich kobiet świata
najpiękniejsza jest noc.



wybrała: Halina Wakuluk
nauczyciel bibliotekarz

Osiągnięcia Chóru Szkolnego

Rok szkolny 2017/18

Osiągnięcia chóru z roku szk. 2017/18 w linku poniżej:

Osiągnięcia chóru z roku szkol. 2017/2018

Rok szkolny 2016/17

Brązowy Dyplom w I Międzynarodowym Konkursie Chóralnym CANTE GAUDEAMUS

II miejsce w Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej - kwiecień 2017
III miejsce w Festiwalu Pieśni Liturgicznej i Religijnej - maj 2017

Rok szkolny 2015/16

III miejsce w Podlaskim Festiwalu Pieśni Patriotycznej

Rok szkolny 2014/15

II miejsce w Podlaskim Festiwalu Pieśni Patriotycznej

Wyróżnienie w Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej

II miejsce w Festiwalu Pieśni Liturgicznej i Religijnej oraz Nagroda pieniężna

WYSTĘPY POZASZKOLNE W ROKU 2014/15

Udział chóru w VIII koncercie papieskim Totus Tuus w pałacu Branickich - październik 2014

Udział chóru w uroczystości wręczenia nauczycielom statuetki "Nauczyciel mądry sercem" w Operze Podlaskiej - październik 2014

Udział chóru w koncercie Pieśni Współczesnych Kompozytorów w kinie Forum - listopad 2014

Koncert kolęd w Szkole Podstawowej nr 14 w Warszawie - grudzień 2014

Udział chóru w Festiwalu Nauki i Sztuki w kościele św. Jadwigi - maj 2015

Nagranie płyty z pieśniami K. I. Gałczyńskiego - maj 2015

Udział chóru w koncercie Laureatów Festiwalu Pieśni Liturgicznej i Religijnej w Amfiteatrze Opery i Filharmonii Podlaskiej - czerwiec 2015

Koncert chóru w Dniach Miasta Białegostoku na placu przed Teatrem Dramatycznym - czerwiec 2015

Rok szkolny 2013/14

III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Pieśni Patriotycznej - Mońki 2013

I miejsce w Regionalnym Konkursie Kolęd i Pastorałek "Niech kolęda niesie się po świecie" - zespół wokalny Viva

II miejsce w XI Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej - chór szkolny. Opiekun: Jolanta Gwiazdowska

Wyróżnienie w XI Podlaskim Festiwalu Zespołów Muzycznych AKOLADA - zespół wokalno-instrumentalny Viva. Opiekun: Jolanta Gwiazdowska

SREBRNY DYPLOM w Wojewódzkim Przeglądzie Chórów Szkolnych Czerwiec 2014. Opiekun: Jolanta Gwiazdowska

Rok szkolny 2012/2013

I miejsce w Miejskim Festiwalu Pieśni Patriotycznej

III miejsce oraz nagrodę pieniężną w Wojewódzkim Konkursie Pieśni Moniuszkowskiej Pieśń wieczorna

Udział w koncercie kolęd chórów Śpiewającej Polski na Uniwersytecie Muzycznym

I miejsce w X Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej organizowanym przez Impresariat Muzyczny PROART Trojanowscy

Tytuł Laureata w X Podlaskim Festiwalu Zespołów Muzycznych AKOLADA w MDK w Białymstoku

I miejsce w I Ekumenicznym Festiwalu Pieśni Religijnej

III miejsce w IX Międzynarodowym Festiwalu Poloneza - Słonim 2013


Rok szkolny 2011/2012

Chór szkolny uczestniczył w koncercie z okazji 5-lecia Śpiewającej Polski w Filharmonii Podlaskiej, gdzie razem z z opiekunem panią Jolantą Gwiazdowską i Dyrektorem Szkoły panią Marzena Ciruk otrzymał podziękowanie za dotychczasową działalność. Z tej okazji wydana została okolicznościowa publikacja dotycząca działalności chórów Śpiewającej Polski

Tytuł Laureata w IX Podlaskim Festiwalu Zespołów Muzycznych AKOLADA

Wyróżnienie w IX Podaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej oraz udział w Galowym Koncercie w Pałacu Branickich

Srebrne Pasmo w Przeglądzie Zajęć Pozalekcyjnych organizowanych przez MODM w Białymstoku

Wyróżnienie i nagroda pieniężna w Wojewódzkim Przeglądzie Chórów Szkolnych


Rok szkolny 2010/2011

II miejsce w Miejskim Przeglądzie Kolęd i Pastorałek

Złote Pasmo na Przeglądzie Zajęć Pozalekcyjnych - zespół instrumentalny

II miejsce w Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej

I miejsce w Miejskim Przeglądzie Piosenki w Języku Angielskim

Wyróżnienie i nagroda pieniężna w XI Konkursie Pieśni Moniuszkowskiej Pieśń wieczorna

Udział w koncercie chórów Śpiewającej Polski Miłość mi wszystko wyjaśniła pod patronatem arcybiskupa E. Ozorowskiego w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku. Nasz chór wykonał Ave Maryja, fragmn. mszy a-moll Moniuszki oraz W mroku jest tyle światła - pieśń ze słowami Jana Pawła II i muzyką P. Selima


Rok szkolny 2009/2010

II miejsce w Miejskim Przeglądzie Kolęd i Pastorałek

I miejsce i Tytuł Laureata w VII Podlaskim Festiwalu Szkolnych Zespołów Muzycznych AKOLADA

Wyróżnienie w Wojewódzkim Przeglądzie Chórów Szkolnych

Grand Prix na Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Mała Szanta

I miejsce w VII Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej


Rok szkolny 2008/2009

Udział w koncercie z okazji beatyfikacji ks. Michała Sopoćko w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Białymstoku

Udział w koncercie z okazji wręczenia statuetek "Nauczyciel mądry sercem" w Filharmonii Białostockiej

III miejsce w Konkursie Pieśni Moniuszkowskiej Pieśń wieczorna.

Srebrny Dyplom w V Wojewódzkim Przeglądzie Chórów Szkolnych Kolędy i Pastorałki

Tytuł Laureata w VI Podlaskim Festiwalu Szkolnych Zespołów Muzycznych AKOLADA - chór szkolny i zespół wokalno-instrumentalny Viva

II miejsce w VI Podlaskim Festiwalu Pieśni Wielkanocnej

Copyright © 2013. Szkoła Podstawowa nr 28 im. K. I. Gałczyńskiego w Białymstoku Rights Reserved.